piątek, 11 lutego 2011

O początkach

Jest tyle do opisania, do opowiedzenia, że nie wiem od czego zacząć.

Może od smsa od mojego kolegi, który napisał do mnie pewnego grudniowego wieczora, czy nie chcę "papużki nierozłączki". Szczerze mówiąc, w pierwszym momencie oczywiście pomyślałam, że chodzi mu o falistą. Jako osoba, która w swoim życiu nie miała nic wspólnego z ptakami, nie wiedziałam nawet, że istnieje "naprawdę" taki gatunek.

Już od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie myśl, żeby sprawić sobie zwierzątko. Jak byłam mała miałam świnki morskie, chomiki, pół życia spędziłam na grzbiecie końskim i w stajni, zawsze marzyłam o psie, a ptaki zawsze wydawały mi się sympatyczne, ale mało miałam z nimi do czynienia.

I nagle ten sms. Ziarno zaczęło kiełkować, i gdy o dziwo po jedynie ok. 10 minutowej rozmowie z moim chłopakiem udało mi się go przekonać do wzięcia papużki, decyzja zapadła.

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 21.12 pojechałam po papuzię. Wcześniej oglądałam zdjęcia w internecie, wiedziałam już jak wygląda nierozłączka, ale po ujrzeniu mojej, po prostu rozpłynęłam się z zachwytu. Tak pięknego upierzenia nie spodziewałam się.

Mam więc śliczną nierozłączkę fiszera. Chyba samczyka, ale o tym kiedy indziej. Papużka jest wbrew tytułowi bloga tylko jedna, a tytuł jest taki, bo ja nie miałam oryginalnego pomysłu, więc wymyślił go mój chłopak i fajnie się rymuje. A może, kto wie, kiedyś naprawdę pojawi się "papuga dwudziesta druga", bo papuziego bakcyla załapałam na amen :) I jako że wśród mojego towarzystwa stałam się monotematyczna, moją chęć opowiadania o naszej nierozłączce postanowiłam wykorzystać tu. A opowiadać jest co :)

2 komentarze:

  1. poczekaj, jak będziesz miała kogoś równie malutkiego i kto po pewnym czasie powie pierwsze (nieświadome, ale zawsze) magiczne słowo: "mama" ehhh...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, będzie i druga w innych kolorach, to dopiero będzie się działo. Pa pa sąsiedzi ;)

    OdpowiedzUsuń