środa, 30 marca 2011

Może jednak przyjdzie wiosna?

Wychodzi na to, że nierozłączki dogadują się najlepiej poza klatką. W klatce rozstawiają się wzajemnie po kątach, a na zewnątrz jakby zawierały sojusz i trzymają się razem.

Są jednak dwa problemy: Dziobaka z klatki trzeba wyciągać praktycznie "za uszy", dla niego to miejsce do spania i całodniowego przesiadywania. Puszek z kolei nie chce do niej wracać, a przynajmniej w niej spać, wchodzi tylko gdy musi coś przegryźć. Większym problemem jest Dziobak, bo wychodzi tylko zwabiony na jedzenie albo na filmik z youtuba... Nawet mu nie przeszkadza, gdy Puszek lata po pokoju czy biega po klatce, choć faktycznie czasem się denerwuje i miota się jakby chciał wyjść, ale to taki tchórz.. No czasem się zdarzy, że wyjdzie sam, ale rzadko. Z kolei Puszek wchodzi i wychodzi kiedy ma ochotę, gorzej z tym, że rzadko ma ochotę zostać na noc, i nie wiem jak ją do tego zachęcić..

Wczoraj znalazły sobie nowe hobby. W trakcie sprzątania klatki siedziały wspólnie na pieczołowicie owiniętych w gazetę obrazach i robiły gazetowy śnieg. Zgodne jak nigdy, prawie że co i rusz przytulone, z nieśmiałymi próbami Puszka by posmerać Dziobaka, za moment znów pokłócone bo akturat chciały w tym samym miejscu cos podziobać :)




Dziś znów postępy w ich relacjach. Siedziały na klatce, Puszek na czubku, Dziobak w ulubionym miejscu z boku. I nagle Dziobak krok po kroku zaczął przybliżać się do Puszka, powoli, powolutku, aż zetknęły się skrzydłami. Chwile pogadały, Puszek podjął próbę pomuskania, ale coś nie wyszłó i Dziobak się wycofał. Nie minęły dwie minuty i powtórka sytuacji. Tym razem muskanie rozpoczęło się na dobre! Staliśmy w bezruchu dobre 10 minut obserwując nasze dwie nierozłączki w niesamowitej sytuacji. Udało mi się sięgnąć po aparat i nakręcić tę scenę, trochę słabo widać, bo z niekorzystnego kąta, ale chwila jest doniosła :)



Dziobak strasznie się domagał pieszczot, wyginał się, ocierał i przytulał do Puszka bardzo bardzo. Dał się nawet skusić na delikatne muskanie po łapkach, co jest dość istotną oznaką zaufania. Puszek domagała się też pieszczot, ale Dziobak niestety zapomniał chyba jak to się robi bo nie reagował początkowo za bardzo, później podjął nieśmiałą próbę posmerania Puszka, ale robił to dość nieumiejętnie ;)

A teraz już spią. Dziobak w klatce. Puszek na klatce. Ehh..

sobota, 26 marca 2011

Tydzień wspólnego mieszkania

Tydzień wspólnego mieszkania nierozłączek minął. Początki były ciężkie: podział terytorium, przełamanie strachu i nieufności.

Młoda czyli Puszek bezproblemowo zaakceptowała nowego lokatora. Dziobak z kolei zamiast czuć się gościem na nie swoim terytorium zaczął się trochę panoszyć. Przez pierwsze dwa dni gonił Puszka z patyków, odganiał od karmników, wszędzie musiał być tam gdzie ona mimo, że właściwie chwilę wcześniej spał czy zajmował się czymś innym. Najgorsze było to, że ją od czasu do czasu mocniej dziabał, zaczepiał i podszczypywał. Szkoda mi było młodego ptaszka, tym bardziej, że jest ona taka ufna i ciekawa świata, i po prostu spragniona kontaktu z drugą nierozłączką. Ale po dwóch dniach Dziobak trochę się uspokoił i widać było, że Puszek nie daje sobie wejść na głowę i w odpowiedzi na jego zaczepki również daje mu popalić, przez co Dziobak się trochę uspokoił i przestał być taki agresywny. Wiem, że ta jego buńczuczność wynikała raczej z niepewności i strachu, a nie z jakiejś chęci zrobienia krzywdy drugiemu ptaszkowi, ale mimo to cieszę się, że udało jej się mimo młodego wieku go trochę utemperować.

Niestety widać jak na dłoni, że Dziobak przez te miesiące kiedy był sam stał się nieco aspołeczny.. Nie wie, jak żyć pod jednym dachem z drugą nierozłączką, jak się z nią bawić czy przytulać. Raczej broni swojego patyka, swojego karmnika i swojej niezależności. Z kolei dla Puszka jestem pełna podziwu. Jej instynkt nierozłączki niezłomnie pcha ją do przodu, do nawiązania jakiegoś bliższego kontaktu z drugą nierozłączką. Jest to naprawdę niesamowite i daje rezultaty. Ona mimo jego straszenia co i rusz siada do niego na patyk, próbuje go poskubać czy wymienić parę całusów.

Dla mnie najfajniejszy do tej pory był poranek kilka dni temu, właściwie chyba ze cztery dni po wprowadzeniu się Dziobaka. W trakcie porannego czyszczenia piórek oboje siedzieli sobie na jednym patyku i w pewnym momencie Puszek znienacka zaczęła wyczesywać Dziobaka po głowie. On zamarł i chyba sam nie wiedział co się dzieje, ale o dziwo się nie bronił, nie odganiał jej, tylko delektował się tymi pieszczotami. Trwało to ok 5 minut i dało mi nadzieję na to, że może kiedyś zostaną parą z prawdziwego zdarzenia :) Oby i on kiedyś Puszkowi odwzajemnił się takimi pieszczotami.

Ważne dla ich relacji są też wspólne loty, w trakcie których dogadują się o wiele lepiej. Już nie ma podziałów na terytoria. O dziwo wspólnie jedzą z jednej miski, wspólnie latają to tu to tam i zwiedzają pokój, a także siedzą skrzydło w skrzydło na szafie czy klatce. Dziobak przy Puszku staje się bardziej ciekawy świata i śmielszy, choć jeszcze daleko mu do jej odwagi i żywotności. Ona sobie wchodzi z klatki i wchodzi do niej kiedy ma ochotę, jego "za uszy" trzeba z niej wyciągać (na jedzenie), a jak wróci to nie chce potem znów wyjść. No ale są postępy, dziś np. naśladując Puszka podjadł trochę brokuła, i z tego powodu jestem bardzo zadowolona, bo potrzeba mu koniecznie jakiś witamin z warzyw czy kiełków.

Podsumowując ten tydzień stwierdzam, że ich relacja to na razie taka "szorstka przyjaźń" ;) Z jednej strony potrafią zasiąść wspólnie na patyku w klatce, zjeść razem z jednej miski i czy nawet pomuskać się dziobami i zatęsknić za sobą gdy tylko jedno jest na zewnątrz, a z drugiej nadal są ostre kłótnie na dzioby, podszczypywanie znienacka, odganianie na "bezpieczną odległość" czy spanie w przeciwległych kątach klatki. Ale i tak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że są razem :)

sobota, 19 marca 2011

Pierwsze wspólne loty za płoty

Jakiś czas nie pisałam, a nasza nowa papużka jest u nas już trzy tygodnie

Początkowo Dziobak słabo interesował się swoją nową koleżanką, a przynajmniej my mysleliśmy, że będzie bardziej zachwycony. Ale z dnia na dzień jakby rozmawiały coraz więcej - szczególnie rano rozmowy stały się dość intensywne ;) A Młoda okazała się papużką bardzo ruchliwą i bardzo ciekawską. Początkowo planowaliśmy nie wypuszczać ich przynajmniej tydzień czy dwa, żeby przyzwyczaiły się do siebie na odległość. Jednak Młoda pokrzyżowała te plany wymykając się trzeciego dnia z klatki poprzez niedomknięty (?) karmnik. Także poznawanie się już bezpośrednie, choć nadal przez kraty, rozpoczęło się dość szybko. 

Dziobak na początku reagował dość agresywnie na intruza chodzącego mu po klatce czy wysiadującego na patyku obok. Straszył ją dziobem i odganiał. Ale ona mimo to z uporem młodego ptaszka spragnionego towarzystwa cały czas zawracała mu głowę. Także przez ostatnie dni wypuszczana była albo ona albo on na przemian, z tymże on raczej niechętnie z klatki wychodzi.


Ona nawet i sypiała sobie koło niego na patyku, jak widać na zdjęciu powyżej. Od kilku dni obserwowaliśmy jednak, że Dziobak w miarę zaakceptował już nowe towarzystwo, bo odganiał ją już jedynie jak chodziła mu bezpośrednio nad głową. A np. wczoraj wróciwszy z pracy otworzyłam Młodej klatkę, ona praktycznie od razu poleciała na patyk przy klatce Dziobaka i rozpoczęło się dość długi umizgiwanie i "całowanie" dziobkami przez kraty.

Dlatego też dziś rano zdecydowałam się na wypuszczenie ich razem po raz pierwszy. Młoda siedziała na swojej klatce, Dziobak po krótkim wahaniu wyszedł i poleciał do niej. Ze zdziwieniem przyjęłam fakt, że on wylądował obok niej i sobie po prostu razem siedzieli. Jakby to było coś najnormalniejszego pod słońcem. Także super. 



Trochy polatały razem, młoda wszędzie za Dziobakiem oczywiście. Przyszła też pora na głoda, a że klatka była już tylko jedna, trzeba było zjeść w niej. Dziobak miał początkowo trochę problemów, żeby do niej wejść, ale udało się i już mają wspólną klatkę - nareszcie :) Ciekawe jedynie, kiedy on znow z niej wyjdzie, bo Młoda potem wychodziła i wracała, a on wydaje się być domatorem, bo już z niej nie wyszedł, ku wielkiemu niezadowoleniu Młodej.. No ciekawe jak będzie się im układało wspólne mieszkanie, lekkie kłótnie o patyk czy karmnik już były..

A tu jeszcze raz fotka naszej słodkiej pary nierozłączek:


Czyż nie pasują do siebie? :)

środa, 2 marca 2011

Nowa lokatorka

Więc w końcu jest: koleżanka dla naszego Dziobaka! :) Czekaliśmy na nią długo i niecierpliwie, ale nareszcie jest :)

Tak jak już pisałam, myślałam początkowo, że trzymanie papuga, który miał wcześniej inną partnerkę, samego będzie lepsze. Słyszałam, że dokupywanie papugi do pary może skończyć się źle dla obu. Ale po jakimś czasie doszliśmy z moim chłopakiem do wniosku, że trzeba zaryzykować. Nie ma nas całymi dniami w domu, i mimo że wieczorami i w weekendy intensywnie się Dziobakiem zajmowalśmy, zaczął się trochę skubać i czasem był osowiały.

Poszukiwania drugiego ptaszka nie były łatwe. Chcieliśmy koniecznie drugiego fiszerka, najlepiej gdzieś blisko, żeby nie wysyłać go pocztą. Poszukiwania trwały ok. 2 tygodnie i znalazłam hodowlę pana Roberta ze Starogardu Gdańskiego, do którego niezwłocznie pojechaliśmy. Okazało się, że ma do sprzedaży śliczne fioletowe/niebieskie malutkie nierozłączki. Niestety były one zbyt młode, jeszcze częściowo pod opieką rodziców w budkach, i nie mogliśmy wziąć żadnej od razu. Ale za to hodowca udzielił nam kilku cennych rad, także m.in. jak rozpoznać płeć u nierozłączki badając jej kości biodrowe. Taką "operację" przeprowadziliśmy u naszego ptasznika i stwierdziliśmy, że na 95% jest samczykiem, do tego dochodzi zdecydowanie kanciasty kształt głowy, ale na 100% dowiemy się tego zapewne dopiero po ewentualnych lęgach.

Czekaliśmy kolejne 3 tygodnie i odebralismy małą kilka dni temu. Młoda ma trochę ponad dwa miesiące, jest prześliczna i dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że wykluła się 21 grudnia, dokładnie w dniu, kiedy my wzięliśmy naszego Dziobaka! To musi być przeznaczenie :)

Młodą umieściliśmy w nowej, dużej klatce. Pierwszą noc spędziła osobno, w kuchni, by mogła ochłonąć. 


Dopiero następnego dnia wstawiliśmy ją na regał obok klatki nierozłączka. Druga minuta wspólnego przebywania w pokoju wyglądała następująco:


Potem wszytko jakby ucichło. Młoda przyzwyczajała się do nowej klatki, wieczorem nawet zaczęła ją bardziej zwiedzać, zaglądać we wszystkie jej zakamarki. Zadowalający był fakt, że bez problemu jadła i nawet nie bała się nas, jeśli staliśmy obok. Przy większych ruchach, np. dosypywaniu jedzenia itp, dopadała ją lekka panika, ale myślę, że niedługo będzie lepiej.

Mamy więc dwie papugi, jesteśmy bardzo zadowoleni, Młoda szybko się asymiluje, a Dziobak na razie chyba nie bardzo wie co zrobić z nową koleżanką, bo póki co za bardzo nie rozmawiają. Ale jesteśmy dobrej myśli. Para z nich raczej dobrana :)



Jeszcze może fotka rodzinki naszej nowej lokatorki:


Na kratach z tyłu szara nierozłączka to matka, na patyku z prawej ten jaśniejszy to ojciec. Reszta, oprócz tego zielonego na kratach, to rodzeństwo. Co do jej płci, to oczywiście i tu na 100% nie mamy pewności, bo jest ona jeszcze bardzo młoda, ale wszystko wskazuje raczej na samiczkę.

Namiary na hodowlę pana Roberta: http://hodowlapapug.lh.pl

O dalszych postępach w przyjaźni między ptasznikami postaram się donosić na bieżąco :)