sobota, 26 marca 2011

Tydzień wspólnego mieszkania

Tydzień wspólnego mieszkania nierozłączek minął. Początki były ciężkie: podział terytorium, przełamanie strachu i nieufności.

Młoda czyli Puszek bezproblemowo zaakceptowała nowego lokatora. Dziobak z kolei zamiast czuć się gościem na nie swoim terytorium zaczął się trochę panoszyć. Przez pierwsze dwa dni gonił Puszka z patyków, odganiał od karmników, wszędzie musiał być tam gdzie ona mimo, że właściwie chwilę wcześniej spał czy zajmował się czymś innym. Najgorsze było to, że ją od czasu do czasu mocniej dziabał, zaczepiał i podszczypywał. Szkoda mi było młodego ptaszka, tym bardziej, że jest ona taka ufna i ciekawa świata, i po prostu spragniona kontaktu z drugą nierozłączką. Ale po dwóch dniach Dziobak trochę się uspokoił i widać było, że Puszek nie daje sobie wejść na głowę i w odpowiedzi na jego zaczepki również daje mu popalić, przez co Dziobak się trochę uspokoił i przestał być taki agresywny. Wiem, że ta jego buńczuczność wynikała raczej z niepewności i strachu, a nie z jakiejś chęci zrobienia krzywdy drugiemu ptaszkowi, ale mimo to cieszę się, że udało jej się mimo młodego wieku go trochę utemperować.

Niestety widać jak na dłoni, że Dziobak przez te miesiące kiedy był sam stał się nieco aspołeczny.. Nie wie, jak żyć pod jednym dachem z drugą nierozłączką, jak się z nią bawić czy przytulać. Raczej broni swojego patyka, swojego karmnika i swojej niezależności. Z kolei dla Puszka jestem pełna podziwu. Jej instynkt nierozłączki niezłomnie pcha ją do przodu, do nawiązania jakiegoś bliższego kontaktu z drugą nierozłączką. Jest to naprawdę niesamowite i daje rezultaty. Ona mimo jego straszenia co i rusz siada do niego na patyk, próbuje go poskubać czy wymienić parę całusów.

Dla mnie najfajniejszy do tej pory był poranek kilka dni temu, właściwie chyba ze cztery dni po wprowadzeniu się Dziobaka. W trakcie porannego czyszczenia piórek oboje siedzieli sobie na jednym patyku i w pewnym momencie Puszek znienacka zaczęła wyczesywać Dziobaka po głowie. On zamarł i chyba sam nie wiedział co się dzieje, ale o dziwo się nie bronił, nie odganiał jej, tylko delektował się tymi pieszczotami. Trwało to ok 5 minut i dało mi nadzieję na to, że może kiedyś zostaną parą z prawdziwego zdarzenia :) Oby i on kiedyś Puszkowi odwzajemnił się takimi pieszczotami.

Ważne dla ich relacji są też wspólne loty, w trakcie których dogadują się o wiele lepiej. Już nie ma podziałów na terytoria. O dziwo wspólnie jedzą z jednej miski, wspólnie latają to tu to tam i zwiedzają pokój, a także siedzą skrzydło w skrzydło na szafie czy klatce. Dziobak przy Puszku staje się bardziej ciekawy świata i śmielszy, choć jeszcze daleko mu do jej odwagi i żywotności. Ona sobie wchodzi z klatki i wchodzi do niej kiedy ma ochotę, jego "za uszy" trzeba z niej wyciągać (na jedzenie), a jak wróci to nie chce potem znów wyjść. No ale są postępy, dziś np. naśladując Puszka podjadł trochę brokuła, i z tego powodu jestem bardzo zadowolona, bo potrzeba mu koniecznie jakiś witamin z warzyw czy kiełków.

Podsumowując ten tydzień stwierdzam, że ich relacja to na razie taka "szorstka przyjaźń" ;) Z jednej strony potrafią zasiąść wspólnie na patyku w klatce, zjeść razem z jednej miski i czy nawet pomuskać się dziobami i zatęsknić za sobą gdy tylko jedno jest na zewnątrz, a z drugiej nadal są ostre kłótnie na dzioby, podszczypywanie znienacka, odganianie na "bezpieczną odległość" czy spanie w przeciwległych kątach klatki. Ale i tak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że są razem :)

2 komentarze:

  1. Z moich obserwacji wynika, że Dziobak ma jeszcze problemy z zaakceptowaniem nowego ptaszka. Trochę mu się zapomniało, jak to było w stadzie i stał się samotnikiem z przymusu. Sądzę, że w ciągu ok. 2 miesięcy sytuacja zmieni się diametralnie, w końcu mamy wiosnę ;)

    OdpowiedzUsuń